poniedziałek, 28 maja 2012


 Już prawie czerwiec. Nie mogę wysiedzieć w szkole nawet tych 7 godzin. Już nie mam mobilizacji do nauki i wszystko robię na ostatnią chwilę. Wczoraj skończyłam swój ukochany serial i teraz nic mi nie pozostało. Tylko bieganie, ale tu muszę popracować nad systematycznością. Ale przynajmniej poczyniłam plany na wakacje. Będzie kreatywnie.


wtorek, 22 maja 2012


Wciąż nie mogę się nadziwić jak piękne potrafi być światło. To jedno w niewielu zdjęć z których jestem zadowolona, tak w pełni. A tak poza tym jest upalnie i jakoś tak nastrojowo. Uwielbiam ten okres pomiędzy wiosną a latem.

piątek, 18 maja 2012


Mogłabym tak codziennie. Krzyczeć do nieba, gonić słońce. Już wiem co będę robić przez całe wakacje. Zamieszkam w lesie, będę obserwować gwiazdy, słuchać ptaków. Dlaczego człowiek tak bardzo odsunął się od natury? Teraz czuje się wręcz nieswojo w jej towarzystwie. Nie ufa łanom zbóż, ciemnym lasom, łąkom. Mam wrażenie, że czuje się jak intruz. Potraficie krzyknąć z całych sił? Tak, żeby nie czuć się śmiesznym? Żeby pozbyć się wrażenia, że ktoś was obserwuje i zaraz wyśmieje. Przykry fakt. Tymczasem kończąc moje jakże poetyckie i podniosłe przemyślenia, dodam że zdjęcia są z telefonu, stąd też ich jakość, ale starałam się wycisnąć z nich wszystko co się dało :)

czwartek, 17 maja 2012


Chwalę się. Nadmiarem nudy, suchymi nogami i nową szminką. Biegam też ostatnio. I umieram z bólu na linii, nogi-serce-oko.

poniedziałek, 14 maja 2012


W końcu się zebrałam, żeby coś tu napisać. Ogółem to zauważyłam, że ostatnio robię coraz więcej błędów ortograficznych. Chyba olałam trochę książki. Dlatego niedawno nastąpił przełom, zaraz po tym jak w kościele wpatrywałam się w słowa "świerzy chleb" i nie mogłam pojąć co mi tam przeszkadza. Właśnie wtedy zrozumiałam, że pora na wizytę w bibliotece. A właśnie czy wy też często mylicie księgarnie z biblioteką? Ale zbaczam z tematu...tak więc wypożyczyłam "Miłość w czasach zarazy" wiem, banał ale "Sto lat samotności" nie było. A właśnie, moja miłość do Gabriela Garcíi Márqueza zaczęła się od Cuksowej. Zapraszam na jej bloga TU. Tak czy owak, książka czeka na przeczytanie. A tymczasem, nie mam co robić, obejrzałam już film, odrobiłam wszystkie lekcje, nawet z własnej nie przymuszonej woli zrobiłam o kilka zadań więcej. Dlaczego raz jest tak, że nie mam czasu na nic, a zaraz potem wszystko wali się na głowę i nie mam nawet kiedy pomyśleć o rzeczach przyjemnych? Co do moich planów na przyszłość, zamierzam ćwiczyć do maratonu. Zajmie mi to mniej więcej rok i dam radę dobiec do mety. Chyba. Tak czy owak, muszę zacząć biegać bo jak narazie to tylko mi się śni, że to robię. Dobra idę już. Mam nadzieję, że moi stali czytelnicy nadal są ze mną i nadal tu wchodzą. Wiedzcie, że pomimo iż czasem was zaniedbuje, myślę o was caaały czas. Tak więc, bywajcie do następnego posta :)

sobota, 5 maja 2012


Miałam coś dziś z siebie wykrzesać, ale żaden konkretny temat nie przychodzi mi na myśl. W sumie to nigdy nie było żadnego konkretnego tematu, nie oszukujmy się. Tak więc, będę pisać o śmieciach, jak to w moim zwyczaju. Standardowo, poczynając od pogody, która zawsze ma ogromny wpływ na mój nastrój, jest słonecznie, całkiem ciepło ale nie upalnie. Normalnie to by mi to wystarczyło, pełnia szczęścia w moim w sumie beztroskim jak narazie życiu. Ale nie. Oczywiście, akurat dziś, musi mi zaprzątać coś głowę. gdybym jeszcze wiedziała co to jest. Po prostu się obudziłam i tak już było. Zresztą, czy to ważne? 

Zdjęcia zrobione w Paryżu. Z chęcią bym się teraz tam znalazła. Mnóstwo ludzi narzeka na tłumy ludzi, ale jak dla mnie nie było tak źle. Właściwie każde miasto które jest piękne, różnorodne, a na każdym rogu stoją budki z kanapkami, zdobywa moje serce.


piątek, 4 maja 2012


Całkowicie się rozleniwiam. Nie mam najmniejszej ochoty robić matmy a o fizyce to nawet nie wspomnę. Tak więc, leże sobie przez dłuższy czas, słucham sobie po kolei wszystkiego co warte. Mam dziś ambitny plan, przejadę się na rowerze mega daleko, z aparatem, może coś się znajdzie godnego uwagi. Na zdjęciu Pacia, chyba zrobione w Brukseli... :) Na więcej nie mam sił :P

środa, 2 maja 2012


Jestem z siebie dumna. Pobiłam gitarowy rekord Guinnessa. I choć nie umiem niczego zagrać a już z pewnością Hey Jo, to i tak czuję że przyczyniłam się do sukcesu. Pomimo długiego grzania się w palącym słońcu i siedzenia na niewygodnej ziemi, wytrwałam. Za rok też jadę. nauczę się tylko tej jednej piosenki i będzie super.