środa, 28 marca 2012

.


Na trip wyruszam :) Do środy!

poniedziałek, 26 marca 2012

.


Dawno nic nie było, no to się pojawiam. Niestety, w środę znikam na tydzień. Na bramce. Wybaczcie skromną treść, ale nic mi się nie chce, jestem głodna i muszę jeszcze zrobić zadanie z matmy.

sobota, 17 marca 2012


Taka pogoda mi odpowiada. Ciężko się teraz skupić nad czymś innym niż wiosna. Słucham tych samych płyt, co rok temu o tej samej porze. I wydaje mi się, że nic się nie zmieniło. Pocieszeniem jest fakt, że w końcu po licznych próbach udało mi się zrobić omlet doskonały. Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę podać przepis :)


Trampki są własnością Tomasiewicz, dodam że kupiła je za 10zł. Przykre, ale prawdziwe :(

poniedziałek, 12 marca 2012


Cudownie na zewnątrz, miłość kwitnie wokoło. W szkole nudy i tylko czekam na jakąś bardziej sprzyjającą temperaturę by udać się na wagary. A do wakacji coraz bliżej :)

 

sobota, 10 marca 2012


Ach, właśnie przed chwilą zrobiłam to zdjęcie i bardzo mi się podoba. Choć miało być trochę inne, ale teraz patrząc to cieszę się z rezultatu. No, a tak na inny temat, to jutro niedziela. Mam zamiar wybrać się na długi spacer, kupić sobie żelki i razem z Miśkiem Bublem zawędrować gdzieś tam hen daleko. Szkoda, że w niedziele biblioteki są nieczynne. Taki pech, że w tygodniu nie mam czasu, a potem czytać nie mam co. Choć teraz w sumie mam, więc to takie trochę kłamstwo. Od następnego poniedziałku mam zamiar wprowadzić w życie swój niecny plan. Żadnych szczegółów na tę chwilę. Jutro także zmuszę mojego poczciwego ojczulka do przywieszenia mi tej głupiej tablicy korkowej. Normalnie zrobiłabym to sama, ale tato powiedział, że jak będę umiała wbić sobie gwoździa, albo zamontować półkę, żaden chłopak nie będzie chciał się ze mną ożenić. Wolę nie ryzykować. Głupio było by zostać samotną zdziwaczałą staruszką, której bały by się wszystkie dzieci z okolicy. A ich mamusie mówiłyby, och tak pamiętam ją, kiedy była nastolatką była z niej całkiem zabawna dziewczyna, ale potem nauczyła się obsługiwać wiertarkę i żaden chłopak jej nie chciał, koleżanki znalazły sobie partnerów, a ona została sama i trochę jej odbiło. No way. Kończę, bo zaczynam pleść głupoty :)

czwartek, 8 marca 2012

.


Brakuje mi kilku wspomnień do kolekcji. Czasem żałuje, że to nie był krok w prawo, czasem mam wrażenie, że powoli obraz się wybieli. Pamiętam wyraźnie, jeszcze, że w nocy jeździliśmy na rowerach. Ja zaraz za twoimi plecami, z rękami w górze, wdychając ciepłe powietrze o smaku morza. Pamiętam jak wiał wiatr na plaży, jak czarne fale obijały się o skały, jak miałam na sobie niebieską koszulkę. Pamiętam jak codziennie w sierpniu siadaliśmy we trójkę na nagrzanym tarasie i żegnaliśmy słońce, każdy na swój sposób. Ona podlewając kwiatki, ty naprawiałeś jakiś silnik, a ja modliłam się i dziękowałam za taką rodzinę. Pamiętam, też, wolność i przynależność, tam na samej górze wzniesienia. Pamiętam, mycie okien, i deszcz zaraz po. Pamiętam, naszą naiwną wiarę, że burza nas ominie, i potem chyba była pomidorówka twojej mamy. Pamiętam raz, jak głos ci się łamał kiedy opowiadałaś o trzeciej chyba w nocy o tym co cię boli, twoje smutne wielkie czarne oczy. Na świecie jest tyle dobrego, wartego zapamiętania. Pamiętam, te nasze wspólne ławki, ale na żadnej nie siedziałeś ze mną dwa razy. Może to i lepiej...


wtorek, 6 marca 2012

.


Lubię takie wtorki. Kiedy niebo jest niebieskie i widać każdy lecący samolot. Wtedy patrzę tam wysoko i zastanawiam się kto jest na pokładzie, gdzie leci, kogo spotka na lotnisku. Lubię jechać autobusem, i kiedy słońce zachodzi, widzę każdy odcisk palca na szybie. Lubię rano patrzeć na długie cienie, które zostawiają budynki. Tak bardzo lubię krążyć bez celu po ulicach mojego miasta. I czekam tak sobie spokojnie, pogodzona za sobą jak nigdy, na lato, na lody na patyku, na chłopaków grających w kosza, na nagrzany za dnia nocny asfalt, na zapach po burzy, na gapienie się w niebo i kołysanie się na hamaku. Lubię tą świadomość, że to w końcu nadejdzie.


sobota, 3 marca 2012

.


Dziś radosny dzień nastał. Czasami wystarczy tylko słońce, ale pojawienie się w sklepie krakersów pełnoziarnistych ( które wręcz ubóstwiam ) i zmutowanych truskawek też przyczyniło się nieco do mojego nastroju. Dziś też zdałam sobie sprawę, że wszystkie uczucia są piękne, że czasami wystarczą proste odpowiedzi i że każdy człowiek ma coś do zaoferowania. Czasem wystarczy wyjść z ciemnego pokoju i otworzyć się na to co daje ci świat.


czwartek, 1 marca 2012

.


Ten tydzień miał być taki straszny, a właściwie wyszło całkiem znośnie. Jutro już piątek. Nie to żebym czekała tylko na ten dzień tygodnia, bo tak szczerze to lubię każdy. W sumie to nie mam co ze sobą zrobić, więc chyba podzielę się z Wami największym przekleństwem i jednocześnie błogosławieństwem swojego życia. Otóż, wczoraj wieczorem naszło mnie na takie rozmyślania o tym jak jest. Doszłam do wniosku, że oczekiwania potrafią zepsuć całą frajdę życia. No bo oczekując czegoś zazwyczaj niemożliwego, dostajesz coś mniejszego albo w ogóle nic i jest ci wtedy strasznie przykro. A tak, gdybyś tego nie oczekiwał, miał byś wielką radochę ( w przypadku gdyby coś miłego cię spotkało ). Zmierzając do sedna. Staram się oczekiwać od losu jak najmniej, ale jak tu temu podołać kiedy ma się taką wyobraźnię jak moja. Czasem jak tak się na dłużej zamyślę, to takie historie powstają barwne, podczas gdy życie z reguły jest mniej ciekawe ( choć nie twierdzę, że jest nudne ). No cóż to tyle takich moich luźnych myśli. Wiem, że niektórzy mogą to odczytać jako: nie snuj marzeń, bierz życie jakim jest, nie masz wpływu na los i takie śmieci. Nie o to mi tu chodzi, bynajmniej. Trzeba po prostu czasem pogodzić się z faktem, że na niektóre fakty nie mamy wpływu, więc właśnie wtedy jakieś oczekiwania są właściwie tylko dodatkowym balastem. Tym optymistycznym akcentem, żegnam się z Wami. Na jakiś czas :)