poniedziałek, 31 października 2011
piątek, 28 października 2011
czwartek, 27 października 2011
energia
Szęśliwa, wypoczęta, ogarnęłam się w końcu i pokazałam jesiennej chandrze gdzie jest jej miejsce. Jutro piątek, więc jak najbardziej pozytywnie. Natknęłam się na stare fragmenty książki, którą chciałam napisać, ale zabrakło odwagi i konsekwencji.
"Chcę być jedynką bo to niezwykła liczba. Naturalna, z dodatnią energią, dzieli się z każdym tak samo. Nikt nie oczekuje od niej pomnożenia szczęścia. Kiedy odbiera to naprawdę mało, a kiedy daje to tylko siebie. Nie jest pierwsza i nieostatnia. Każdy ją zna i lubi, bo kontakty z nią są czystą przyjemnością. A kiedy zmienisz swoją mentalność i zaczniesz wierzyć w to, że jesteś numerem jeden, inni także w to uwierzą."
Kiedy to pisałam chodziłam jeszcze do gimnazjum. Teraz jestem w liceum w klasie o profilu mat-fiz, więc te słowa nabierają całkiem nowego znaczenia :) Miłego piątku!
PS. Zdjęcie zrobione przez mojego najukochańszego ojczulka :)
niedziela, 23 października 2011
czwartek, 20 października 2011
smutno mi i tęskno
Dziś siedzę całe popołudnie otoczona zewsząd mapami świata. Jutro piątek i kartkówka z geografii ( co tłumaczy grzebanie w mapach ). Pocieszeniem jest fakt, że lekcje są skrócone i zamiast kończyć o zwyczajowej 14.25, idę do domu o 13.10. Szczęście w końcu się do mnie uśmiechnęło. Na dworze nadal zimno, ale przynajmniej jest słonecznie. Jeśli chodzi o perspektywę weekendu, wygląda dość nieciekawie. Fizyka, polski, historia i angielski. O swoim stanie ducha nie napiszę nic pomijając mój genialny plan pogrążenia się w żałości i rozpaczy bezdennej. Ale oczywiście jest jak najbardziej pozytywnie. Przesyłam Wam resztki mojej mocy na piątek!
niedziela, 16 października 2011
lato
Coraz bardziej mi tęskno do wakacji. Przez te trzy wolne dni zdałam sobie sprawę jak bardzo brakuje mi tej swobody podejmowania decyzji, nic nierobienia i zwyczajnej beztroski. Całkowite wyrzucenie z głowy myśli o szkole było głupim pomysłem. Jutro poniedziałek, a ja mam mnóstwo do zrobienia. Chęć ucieczki daleko tam gdzie byłam prawie każdego dnia lata. Tęsknie za piaskiem, lodami, zapachem nocy i pisaniem książek w mojej głowie. Wtedy najzwyczajniej siadałam na bagażniku rowerowym, on jechał do przodu, a ja zostawiałam za sobą ciemną, ciepłą noc. I nie liczyło się nic więcej.
sobota, 15 października 2011
poniedziałek, 10 października 2011
wrrr...
Dziś mrocznie i ogólnie nieprzyjemnie. Na dworze jest już ciemno i pada deszcz. Chociaż właściwie można by to uznać za mżawkę. Tak czy inaczej mam już dość. Zapewne ten dzień byłby o wiele przyjemniejszy gdyby cały świat dał mi spokój i pozwolił mi zostać w łóżku. Ale nie. Przynajmniej w moim pokoju jest już ciepło. Zdecydowanie jest to jedyny plus dzisiejszego dnia. Ach i jakimż to szczęściem napawa mnie nadejście środy a wraz z nią dwóch kartkówek z fizyki na jednej lekcji. Kocham was ludzie. Przez was klnę cały dzień i wypełniam się negatywną energią. To wszystko wasza wina. Mimo wszystko nadal was kocham i lubię, bo jednak co jak co ale jesteście moimi towarzyszami w niedoli i razem musimy stawiać czoła tej głupiej szkole przez 5 dni w tygodniu. A jeśli przetrwam ten tydzień będę swoim nowym Guru ( którym jak do tej pory są Agyness Deyn i Ben Gibbard ). Skoro już wyładowałam się na was emocjonalnie, przejdę do przyjemniejszych rzeczy. Znacznie przyjemniejszych. Obwieszczam wszem i wobec, że do Polski 7 i 8 listopada zawita Jared Leto wraz ze swoim zespołem. Prawdopodobnie fani tego zacnego zespołu jak najbardziej o tym wiedzą, ale nie wszyscy przecież słuchają tego samego. Tak więc muszę tam ( czyli ściślej ujmując w Łodzi ) być, aby ułatwić Jaredowi odnalezienie swojej życiowej wybranki, którą bez wątpienia jestem. Ale tak dla jasności-najnowsza płyta 30stm to wg. mnie chłam i można by tym buty wycierać. Mimo mojej wrogości do popowej "This is War" nadal kocham Jareda i dam wszystko co w mej mocy aby tam być :) Bilet kosztuje ( ten najtańszy dla klasy średniej, do której należę dzięki moim kochanym acz niezamożnym rodzicom ) równe 95 zł. A co, jak szaleć to szaleć!
niedziela, 9 października 2011
10
Dziś niedziela, mój ulubiony dzień tygodnia. Oczywistością jest, że muszę dodać nowy post. Tak więc, ja i moje zimowe nastroje powoli mamy się lepiej. Jak widzę pomysł z plażą przypadł wielu osobom do gustu. Jeśli chodzi o wykonanie, tu jest problem. A właściwie kilka. Mieszkanie z rodzicami pozbawionymi wyobraźni twórczej nieco ogranicza moje działanie plażotwórcze. Kolejną przeszkodą jest piasek. No właśnie skąd go wziąć? Najlepiej z plaży odpowiecie, i tu właśnie nasuwa się kolejny problem. Jak dostać się na plaże, załadować masę piasku i wrócić? Jeżeli ktoś z Was ma prawo jazdy, duży samochód, wolny czas i stoicki spokój to piszcie. Następny problem to moje lenistwo. Wątpię żebym po całym tym plażowaniu zebrała się w sobie i posprzątała cały ten piasek :) Tak, więc pomysł odkładam na półkę i biorę się za głupią fizykę. A Wam wszystkim życzę miłego dnia ( a w szczególności Wielkiemu Fanowi :)
sobota, 8 października 2011
zimno
Na dworze jest coraz zimniej, a ja mam coraz mniejszą ochotę na wychodzenie. Myślę, że przezimowanie mrozów w domu nie jest takim złym pomysłem. Mam wrażenie, że im bliżej daty 22 grudnia tym bardziej zamykam się w sobie. Już nawet narzekanie na swój los nie sprawia mi takiej frajdy. Czas wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić w swoim pokoju plaże :) Co wy na to?
Subskrybuj:
Posty (Atom)